Zima tym razem postanowiła się nie rozpędzać. Co akurat mi bardzo pasuje i sądzę, że pasuje również wielu innym posiadaczom aut. Żadnego skrobania, odśnieżania i dodatkowego ładowania akumulatorów.
Dla mnie zima może być jesienna, a jesień letnia, a lato nocne, a noc senna.
Ale zbudowałem nawiązanie. Niech mnie drzwi ścisną. Bez sensu. Ale cóż począć. Terminy gonią dlatego szybko przejdę do III premiery (ile trzeba premier, aby premiera przestała być nazywana premierą?) baletu „Sen nocy letniej” Feliksa Mendelssohna w Operze Nova. Tym razem balet w choreografii i inscenizacji Karola Urbańskiego.
Wiecie jak fajnie, gdy człowiek sobie idzie korytarzem mijając kasę przed którą tłoczą się spragnieni baletowych wrażeń widzowie (może uda się dostać jaką wejściówkę), a ty masz bilet w kieszeni i nic kompletnie nic ciebie nie obchodzi. Ehhhh cóż za miłe uczucie, gdy patrzy się z pewną wyższością na tych skotłowany ludzi. Oj nie wszyscy wejdą - nie wszyscy. Sala opery wypełniona po brzegi. Dostawione krzesła nie zaspokoiły zapotrzebowania na miejsca. A najbardziej pokrzepiające jest to, że ludzi jednak coś w tej klasyce kręci.
Cały spektakl jest bardzo grzeczny. Klasyczna choreografia, klasyczna aranżacja i tylko efekty specjalne bardzo mało klasyczne. Włączenie Symfonii „Włoskiej” i „Szkockiej” wyszło całemu przedstawieniu na dobre. Słuchacz i widz jednocześnie, może w ten sposób zapomnieć o kiczowatym do granic możliwości „Marszu Weselnym”, którego K.Urbański się nie ustrzegł. Z drugiej strony, może w Marszu tkwi tajemnica sukcesu (mam nadzieję, że i komercyjnego). Marsz był troszeczkę pod publiczkę, tak jakby z góry założono, że każdy musi coś dostać.
Jedni będą ganić, inni chwalić, a mnie się całość podobała. Osobiście jestem zwolennikiem baletu współczesnego, takiego jaki był w „Zniewolonym umyśle” (balet który również jest w repertuarze Opery Nova).
Ponieważ nie zamierzam schlebiać tutaj komukolwiek w cytacie muzycznym proponuję posłuchać kołysanki. Zdumionym powiem, że to też z baletu.
You spotted snakes
Na koniec apel do decydentów. Czy możecie wpłynąć na Operę Nova, aby zaczęła poważnie traktować widzów spoza Bydgoszczy i wprowadziła łaskawie sprzedaż biletów na spektakle przez Internet? To zaczyna być żenujące i irytujące, kiedy trzeba gnać do kasy i odbierać rezerwację, skoro można wydrukować bilet w domu. Helołłłłłł droga Opero - technika już na to pozwala.