wtorek, 31 maja 2011

Bębenki i inne idiofony

Byłem. Zobaczyłem. Usłyszałem.
Sala koncertowa Zespołu Szkół Muzycznych w Toruniu, tym razem nie witała mnie z otwartymi drzwiami.
Aby dostać się na egzamin musiałem sforsować dyżurkę, hol, korytarz, łącznik, drugi hol i dopiero po tej wycieczce mogłem spokojnie usiąść na sali.
Koncert (?) był dla mnie z kategorii ciekawostek, ale jak mnie ktoś dzisiaj zapyta, czy nie żałuję, to szczerze mogę odpowiedzieć, że NIE.
Ponieważ koncert był pokazem umiejętnego wykorzystania instrumentow muzycznych oraz korzystania z nut, to i emocje głównie udzielały się rodzinie.

Powiem tak: koleżanka (matka egzaminowanego) solidnie uprzedzała, abym się nie nastawiał na "Bóg wie  co?". No i ja taki nienastawiony wysłuchałem w skupieniu propozycji muzycznych.

Jak na moje ucho, to początek był ..., później było OK, następnie było ..., ale finał całkiem niezły. Widać, że artysta :) w grupie czuł się raźniej.

Czas na gratulacje (abstarhuję od oglądu całości):
  • Gratuluję, a nawet podziwiam, że udało się opanować aż tak wiele instrumentów (nie każdy wie gdzie przywalić);
  • Gratuluję tego, iż pomimo złośliwości rzeczy martwych, to zimna krew została zachowana do końca (gdbyż można zawsze trzymać nerwy na wodzy)
  • I na koniec gratuluję aranżacji kompozycji Johna Williamsa. Każdy mógł zagrać sam ze sobą w "Z jakiego filmu jest ten kawałek?" ( "Jaka to melodia? - dla filmowców").
Johna Williams'a można z pełną odpowiedzialnością za słowo obwołać królem hitów muzyki filmowej. Nawet Ewenement, na swojej uroczystej rejestracji związku małżeńskiego zaproponowała fragment z Gwiezdnych Wojen. (Drogi Ewenemencie, to wykonanie na marimbie i wibrafonie (o ile sobie dobrze przypominam), które usłyszałem na egzaminie było o wiele fajniejsze, niż tej pani na skrzypkach).

Mało kto wie, że J.Williams parał się również komponowaniem całkiem poważnych utworów np. koncert wilonczelowy z 1994 roku. Mówię o tym tylko dlatego, że szukając w sklepie płyty z utworami klasycznymi  kompozytora  niestety musiałem obejść się smakiem. Muzyki z filmu pełno, a tej mniej filmowej jak na lekarstwo. W dodatku za takie pieniądze, że zrezygnowałem z zakupu.

Tu i teraz proponuję utwór z mojejgo ulubionego filmu S.Spielberga "E.T"

Johnn Williams "E.T.- theme"

1 komentarz:

  1. Witam, było mi bardzo miło, że przybył Pan na mój skromny recital. Doskonale wiem, że nie był to koncert z gatunku górnolotnych czy wybitnych, tym bardziej cieszę się Pańską opinią, jakże delikatną ;) Serdecznie pozdrawiam i mam nadzieję, że następny koncert (tym razem wokalny) wypadnie lepiej i zaszczyci mnie Pan swoją obecnością.

    OdpowiedzUsuń