środa, 4 maja 2011

W tym poście

Ponieważ zaległości jest sporo, dlatego od razu przejdę do rzeczy.

W tym poście nie będzie o wykonanych z fantazją VII Symfonią Ludwiga van Beethovena oraz III Symfonią Franciszka Schuberta pod batutą Jacka Kasprzyka. Bo wykonania były doskonałe, a maestro nie tylko emanował energią, ale także przykuł moją uwagę butami.
Powiem szczerze, że to były najbardziej świecące się buty na scenie. No może konkurencję stanowił pierwszy skrzypek Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej. Ale fason – chapeau bas. Panie Jacku nie wiem gdzie pan kupił te buty, ale domyślam się, że mnie na nie nie jest stać. Jacek Kasprzyk wielkim mistrzem batuty jest i tyle.



W tym poście nie będzie o Bydgoskim Festiwalu Operowym i premierze „Cyganerii” przygotowanej przez Zespół Opery Nova. Brawa, które otrzymali wykonawcy z pewnością było słychać w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Była to w pełni zasłużona owacja. Po raz pierwszy odniosłem wrażenie, że dobór śpiewaków i śpiewaczek do poszczególnych ról był trafiony i nic bym nie zmienił. Na scenie miała, królować młodość i królowała - w wizji i fonii. Przy okazji miło było posłuchać popisów wokalnych młodych artystów. Brawo! Brawo! Brawo!

W tym poście nie będzie również o nowym filmie w reżyserii Kennetha Branagha, ponieważ „Thor” jest kompletną klęską pod każdym względem. Ani scenariusz, ani gra aktorska, ani muzyka, ani nawet efekty 3D nie były warte pieniędzy, które wydałem. Szczerze odradzam, gdyż można się znudzić. No, chyba że robicie to w ramach Festiwalu Kiczu i Smuty X Muzy. Przeniesienie na ekran filmowy komiksu nie jest sprawą taką łatwą. Okazuje się, że bohaterowie są plastikowi i płytcy. Fabuła płaska i tak między nami więcej treści jest w bajkach dla dzieci niż w tym 2 godzinnym filmie. Nawet K.Branagh nie sprostał zadaniu, ale z przeprowadzonego z nim wywiadu wnioskuję, że będzie próbował dalej.



W tym poście zajmę się XVIII Festiwalem Muzyki i Sztuki Krajów Bałtyckich „Probaltica 2011”, który został zainaugurowany w Sali Koncertowej Zespołu Szkół Muzycznych w Toruniu. Chciałbym trochę poubolewać nad mizerią miejsc w mieście z „ambicjami”, w których mogą odbywać się w przyzwoitych warunkach koncerty. Gdzie nikt nikomu nie przeszkadza, gdzie nie muszę wyciągać głowy, aby dostrzec, kto gra; gdzie dźwięk nie odbija się od ścian powodując dudnienie, a odgłosy ulicy nie irytują słuchaczy; gdzie mam miejsce na nogi, bo nie przeszkadza klęcznik, ani krzesło sąsiada z przodu. Z takiej perspektywy sala ZSM im.K.Szymanowskiego prezentuje się jak wyspa na morzu niemożności toruńskiej infrastruktury muzycznej. Nie wiem, czy jest to najbardziej funkcjonalna sala dla muzyków - niech oni się wypowiedzą. Moje stanowisko jest jasne. To może być, co najwyżej dobry początek, a nie koniec (Sali Widowiskowo Koncertowej na Jordankach pewnie nie dożyję). To wszystko jest składową prowincjonalności, z którą boryka się Toruń. I niestety tak samo prowincjonalne jest to co Toruń próbuje wykreować. Pan Henryk Giza twórcom festiwalu przypomniał, że w tym roku festiwal osiągnął pełnoletniość. O dziwo BFO jest w tym samy wieku, a przepaść pomiędzy festiwalami olbrzymia. Mogę jedynie pogratulować determinacji organizatorom znad Brdy.

Na Festiwal (przynajmniej na inaugurację) udało się sprowadzić doskonały i utytułowany zespół Kremerata Baltica (Music Awards) z Litwy i jeszcze bardziej znanego w Polsce pianistę Lukasa Geniusasa. W ich wykonaniu koncert fortepianowy e-moll F.Chopina, to prawdziwie intrygująca muzyka. Zawsze słuchałem tego koncertu z symfonicznym składem orkiestrowym. Tym razem koncert był w kameralnej oprawie. I to jest, to co lubię najbardziej – zaskoczenie. L.Geniusas po raz kolejny udowodnił, że zasługuje na laury, a Kremerata Baltica pokazał energię, humor i skromność. Członkowie zespołu po wykonaniu "Trzech utworów w dawnym stylu" Henryka Mikołaja Góreckiego sami przepchnęli Steinway'a na środek dla pianisty. (czy w Toruniu nie stać nas na obsługę sceny?). Sorrki Prezydent. Może i wyglądasz jak „Loska bez włoska”, ale  sprawnością w składaniu życzeń solenizantowi (H.Gizie) przychylności melomanów nie zyskasz. Odniosłem wrażenie, że dla Pana Prezydenta obecność na sali była raczej obowiązkiem niż przyjemnością. W sumie nie każdego musi taka muza jarać. Przypominam tylko, że koncerty nie są organizowane dla zarządu miasta i całej prezesowskiej society, ale dla zwykłych obywateli. Prezesami i Prezydentami sal koncertowych się nie zapełni.

W przerwie koncertu uraczono nas zestawem soków (bo alkoholu w szkole nie podajemy – i słusznie), chociaż ja jestem miłośnikiem kawy. Szkoda tylko, że nie pomyślano o sprzedaży programów Festiwalu dla słuchaczy. Żenada. Wydruk z gazety raczej trudno nazwać programem (słoma z butów wychodzi przy takich właśnie drobiazgach). Uwaga!!! Zdobyłem dla siebie jeden egzemplarz na kredowym papierze. Ale nie chodzi przecież o to, aby kombinować. Jestem w stanie (i zapewne wiele innych osób na Sali) zapłacić.

Chcę powiedzieć, że artyści nie zawiedli. L.Geniusas w doskonałej formie (Pawle W. być może mniej koncertujesz od kolegi z konkursu, ale ewidentnie przytyłeś. A tak na marginesie powiem, że broda postarza). Kremeraty Baltica nie trzeba zachwalać tylko w te pędy zakupić jakąś ich płytę. Owacja na stojąco w pełni zasłużona.

Jestem przekonany, że gdyby nie czas (za chwile miał się odbyć kolejny koncert w innej części Torunia), to bisom nie byłoby końca.

Proponuje posłuchać dowcipnej wersji „Eine Klaine Nacht Music” W.A.Mozarta w wykonaniu artystów wieczoru.

6 komentarzy:

  1. "Fabuła płaska i tak między nami więcej treści jest w bajkach dla dzieci niż w tym 2 godzinnym filmie". Hm... Że co, że "i tak między nami więcej jest treści w bajkach dla dzieci"? Nie widzę między nami porozkładanych stosów bajek dla dzieci, w których byłaby pomieszczona jakaś treść... A może to poetycko trzeba jakoś rozkminiać?! Że niby między nami nic nie było, aż się nagle tyla bajek pojawiło, wszystkie w treści przebogate, teraz zaś chodź ze mną na chatę! Hm... Co tak między nami cicho tu szeleści? Sza! Posłuchaj, to szeleszczą ważne treści... Pozdrawiam.
    Ps. Poza tym, że zdanie daje pole do popisu interpretacyjnego, to dlaczego uważasz, że porównywanie - dennego pod względem zawartych treści - filmu z bajkami ma sens? W takim porównaniu chodzi chyba o wykazanie słabości jednego w porównaniu z czymś i tak słabym, a bajek za słabe raczej nie można uznać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Grubym pianistom powiadamy: nie! Stanowcze nie i niech Sojka nie myśli, że nie obserwujemy masy jego organizmu! Wszystkich was śledzimy! I jak dojdziemy do władzy, to jak któryś pijanista nie będzie się mieścił w odpowiednim BMI, a w dodatku będzie brodaty, to mu zakażemy grać! I jeszcze... Jeszcze coś miałem tu dodać... Acha! Dotyczy to również kobiet!! Wszystkie brodate, grube baby przygrywające w knajpach do kotletów: strzyżcie się! Ok. Żeby nie było, że nie ostrzegałem wszystkimi możliwymi kanałami informacyjnymi!

    OdpowiedzUsuń
  3. Arek. Sądzę, że informacja o "płaskości filmu" była na tyle intersubiektywna, że zrozumiałeś. Jakby nie było, bajki w zasugerowanej przeze mnie skali stawiam wyżej (czyli w mojej ocenie są bardziej wartościowe). Dodam, że ten film, to też bajka Bez morału, bez puenty ale jednak bajka), tylko dla dorosłych.

    Anonimowy (czyli wiadomo :)). Ja nie mówię grubym pianistom NIE. Niech oni grają z tuszą, która im odpowiada. Ten blog ma trochę charakter "plotkarski", bo też i świat artystyczny nie jest pozbawiony plotki. Paweł Wakarecy przytył i tyle. Nie sądzę, aby on protestował lub się obrażał. To samo dotyczy brody. Czyli ogólnie urody :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O raju. Tyle tego teraz piszesz, że nie nadążam czytać. Ale przynajmniej wiem co się w Toruniu i okolicach dzieje co słychać, czego nie oglądać i tym oto sposobem jestem w miarę na bieżąco. Co do sali koncertowej, to mam nadzieję Miłosz się wypowie a i na swój dyplom zaprosi. Tak myślę. Pozdrawiam Gosia

    OdpowiedzUsuń
  5. Gosia. Tak wiele, to w tym Toruniu się nie dzieje. Ku mojej rozpaczy oczywiście.
    I druga sprawa. To na "wysłuchanie" dyplomu należy mieć zaproszenie?
    Bo wiesz. Ja to normalnie wchodzę - i niech mnie ktoś spróbuje wyrzucić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja zupełnie nie na temat, ale na prawdę przejście Bartosza Arułowicza do drużyny PO nie jest końcem świata. Drogi autorze bloga. Dasz sobie z tym radę! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń