wtorek, 31 stycznia 2012

ACTA i Maska

Miałem opowiedzieć, jak to świetnie bawiłem się na koncercie Philippa Jarousskiego, jak to jadąc do filharmonii w Łodzi omal nie straciłem życia (tutaj trochę przesadzam), jak to bardzo rozczarowało mnie Muzeum Sztuki Współczesnej MS-2, jak to …

I w tym wszystkim „jak to”, chciałem się rozpływać, brodzić, dreptać itd. Gdyby nie … ACTA.

Nie chodzi mi o samą falę protestu, która przelała się przez polskie miasta, ale o samą formę ochrony własności intelektualnej. Nurtuje mnie problem - czy przypadkiem postawy obrońców bezwzględnej własności intelektualnej, artystów i „artystów” pokroju Hołdysa i Staszewskiego, nie wylewają dziecka z kąpielą.

Nie jestem skłonny kraść czegoś komuś. Nigdy nie twierdziłem, że sam coś skomponowałem, czy nagrałem, chociaż muzycznych odniesień na blogu jest sporo, ale teraz muszę czuć się jak przestępca.

Naszła mnie taka refleksja, że nawet jak jestem właścicielem oryginalnej (kupionej w sklepie) płyty jakiegoś artysty, to i tak w jakiejś części płyta nie jest moją własnością. Gdy opisując jakąś kompozycję, spektakl, czy koncert próbuję zilustrować tekst utworem muzycznym, to jednocześnie popełniam przestępstwo ponieważ umieszczam w sieci informację (w postaci pliku mp3), która de facto nie należy do mnie. Pół biedy, gdy zamieszczam odnośnik do pliku wrzuconego już przez kogoś innego. Wtedy ten tajemniczy ktoś (może też meloman) ma problem. A co zrobić jak jakiś ciekawy utwór nie funkcjonuje w sieci i jedyną osobą, która jest nim zainteresowana jest autor tegoż bloga.

Hmmm sprawa się komplikuje. Mam płytę „Stabat Matter” na której kontratenor P.Jarousskiego wyjątkowo ładnie brzmi. Ale nawet najbardziej plastycznie opisanie przez mnie głosu Jarousskiego nie pozwoli na poznanie tego, co można jedynie doświadczyć zmysłem słuchu. Najprościej byłoby umieścić jeden z utworów z płyty w Internecie i napisać SŁUCHAJCIE. Nooo właśnie…

Przy obecnym stanie rzeczy BLOG, który w swym założeniu ma też promocję artystów i kompozycji klasycznych, staje się niemy. Czyli BEZ SENSU.

W takim wypadku lepiej BLOGA nie prowadzić. Mam nowe drzwi do mieszkania i nie chcialbym, aby ABW lub inne CBA, FBI czy Mossad, mi je zniszczyły.

[.....] w tym miejscu miała być umieszczona maska, którą rozdawano w trakcie koncertu (skan maski w archiwum domowym), ale nie mam do niej praw.
[.....] w tym miejscu miałem umieścić maskę Guy'a Fawkesa symbolu przeciwników porozumienia ACTA, ale też nie mam do niej praw.
[.....] w tym miejscu miało coś jeszcze być, ale nie będzie, z wiadomych przyczyn.

Ps 1. Nie jestem zwolennikiem grupy Anonimus, ani hakerów, ani Ruchu Palikota, ani partii politycznej, która często się myli w głosowaniach, ani Rządu, który konsultuje się tylko z jedną ze stron.
Ps 2. Popieram hasło PIENIĄDZE DLA ARTYSTÓW, ale nie za wszelką cenę.
Ps 3. Z dołu przepraszam wszystkich tych, których na tym blogu niechcący, w jakiś sposób okradłem.

piątek, 30 grudnia 2011

Na Zimę - Sen Nocy Letniej

Zima tym razem postanowiła się nie rozpędzać. Co akurat mi bardzo pasuje i sądzę, że pasuje również wielu innym posiadaczom aut. Żadnego skrobania, odśnieżania i dodatkowego ładowania akumulatorów.

Dla mnie zima może być jesienna, a jesień letnia, a lato nocne, a noc senna.

Ale zbudowałem nawiązanie. Niech mnie drzwi ścisną. Bez sensu. Ale cóż począć. Terminy gonią dlatego szybko przejdę do III premiery (ile trzeba premier, aby premiera przestała być nazywana premierą?) baletu „Sen nocy letniej” Feliksa Mendelssohna w Operze Nova. Tym razem balet w choreografii i inscenizacji Karola Urbańskiego.


Wiecie jak fajnie, gdy człowiek sobie idzie korytarzem mijając kasę przed którą tłoczą się spragnieni baletowych wrażeń widzowie (może uda się dostać jaką wejściówkę), a ty masz bilet w kieszeni i nic kompletnie nic ciebie nie obchodzi. Ehhhh cóż za miłe uczucie, gdy patrzy się z pewną wyższością na tych skotłowany ludzi. Oj nie wszyscy wejdą - nie wszyscy. Sala opery wypełniona po brzegi. Dostawione krzesła nie zaspokoiły zapotrzebowania na miejsca. A najbardziej pokrzepiające jest to, że ludzi jednak coś w tej klasyce kręci.

Cały spektakl jest bardzo grzeczny. Klasyczna choreografia, klasyczna aranżacja i tylko efekty specjalne bardzo mało klasyczne. Włączenie Symfonii „Włoskiej” i „Szkockiej” wyszło całemu przedstawieniu na dobre. Słuchacz i widz jednocześnie, może w ten sposób zapomnieć o kiczowatym do granic możliwości „Marszu Weselnym”, którego K.Urbański się nie ustrzegł. Z drugiej strony, może w Marszu tkwi tajemnica sukcesu (mam nadzieję, że i komercyjnego). Marsz był troszeczkę pod publiczkę, tak jakby z góry założono, że każdy musi coś dostać.

Jedni będą ganić, inni chwalić, a mnie się całość podobała. Osobiście jestem zwolennikiem baletu współczesnego, takiego jaki był w „Zniewolonym umyśle” (balet który również jest w repertuarze Opery Nova).

Ponieważ nie zamierzam schlebiać tutaj komukolwiek w cytacie muzycznym proponuję posłuchać kołysanki. Zdumionym powiem, że to też z baletu.

You spotted snakes








Na koniec apel do decydentów. Czy możecie wpłynąć na Operę Nova, aby zaczęła poważnie traktować widzów spoza Bydgoszczy i wprowadziła łaskawie sprzedaż biletów na spektakle przez Internet? To zaczyna być żenujące i irytujące, kiedy trzeba gnać do kasy i odbierać rezerwację, skoro można wydrukować bilet w domu. Helołłłłłł droga Opero - technika już na to pozwala.

Grudniowy Listopad cz.2 Epizod II

Było tak.

Pamiętacie jak w październiku narzekałem, że nie posiadam zaproszeń na Koncert Galowy z okazji 90-lecia Szkół Muzycznych w Toruniu.

Narzekałem i wykrakałem.

Zgłosiłem się do kasy Dworu Artusa, aby zgodnie z ogłoszeniem na plakatach (dużych jak słoń) tam kupić bilety na wymieniony koncert. Wyposażony w odpowiedni zasób gotówki stanąłem przed okienkiem. Stoję i przysłuchuję jak pani za szybą tłumaczy przez telefon, że nie sprzedaje biletów na koncert, ponieważ przed chwilą się dowiedziała, ze nie ma ich sprzedawać. Gdy odłożyła słuchawkę spojrzała na moją lekko zdziwioną minę. No to ja wykorzystując jej uwagę tłumaczę, że podsłuchałem rozmowę, że także jestem zainteresowany zakupem biletów i że co teraz. Na co ona, że biletów już nie sprzeda, bo od tej pory, to nie są bilety ale wejściówki, i nie dostanę ich tutaj ale w ZSM. Myślę sobie. I jest dobrze, i jest źle. Dobrze, ponieważ gotówka pozostanie w kieszeni, a źle, gdyż muszę jechać na koniec miasta, aby te wejściówki zdobyć.

Czegóż nie robi się dla muzyki. Poza tym, obiecałem gościom z południa Polski, że załatwię te bilety (teraz już wejściówki). Mam czas, to jadę. Przedostawszy się przez portiernię w ZSM dotarłem do sekretariatu. Nieśmiało zapytałem panią za „ladą”, czy otrzymam wejściówki na Koncert Galowy. Pani tak na mnie spojrzała z niedowierzaniem w oczach (chyba nie wyglądam na melomana) i dosyć szorstko dopytała „Ile Pan chce?” a ja na to, że trzy. Pani poszperała, poszperała i wyjęła kopertę, a z kopert żółtobrązowe kartoniki. Podziękowałem, zakręciłem się na obcasie i tyle mnie widziała. Prowadzę auto i myślę SUKCES. Staśkiewicz, Wakarecy i Fiugajski – mam wejściówki i nie zawaham się ich użyć.

W wieczór koncertu, zaparkowanie przed Aulą UMK było sporym wyzwaniem. Ludzie tłumnie nawiedzili, to miejsce. Jednak kolega z Katowic nie w takich opresjach bywał. Jak tylko dostrzegł odrobinę miejsca, to niczym jaguar dopadł „zwierzynę” i wyłączył silnik. Od trzaśnięcia drzwiami było już tylko gorzej.

Gdy chcieliśmy osiąść na miejscach najpierw skierowano nas w dół. Następnie okazało się, że ci z wejściówkami to nie w dół tylko w górę (doły zajmowały VIP-y i ci z biletami, których już ja nie dostałem). Ponownie w górę, tam poinformowano nas, że te miejsca są dla absolwentów ZSM. Powoli zaczęło robić się głupio. W końcu na wysokości dźwiękowca osadziliśmy swoje kości.

10-15 minut obsuwy w rozpoczęciu uroczystości, to jeszcze żadna tragedia. Ale gdy rozpoczęły swój „koncert” tzw. gadające głowy, to trwał on ponad godzinę. Nawet Pani Dyrektor przesadziła. Przy takich okazjach zwięzłość powinna być cnotą. Jak ktoś chciałby znać historię szkoły ze szczegółami, to zakupiłby okolicznościową książkę. Następnie chwila „wzruszeń” na słowa Prezydenta miasta, jak to naszły go myśli o przeniesieniu szkoły z poprzedniego totalnie niefunkcjonalnego budynku. Myśli dojrzewały, aż w końcu chwyciły za serce i tym sposobem ZSM mogła zająć nową siedzibę, a po kolejnych 4 latach szkoła otrzymała super wypasioną salę koncertową. O licytacji z Marszałkiem województwa, kto, ile i jakie dzieci posiada w szkole, albo jeszcze ich nie posiada wspominać nie będę. To po prostu było bardzo pozamerytoryczne (nie mam pomysłu na inny eufemizm). Przyznam, że po tych wszystkich przemówieniach mi i mieszkańcom Torunia zrobiło się nieswojo, ponieważ wszyło na to, że zarządcy miasta i województwa z własnej kieszeni wyłożyli na budowę nowych obiektów szkolnych. A to chyba nie jest TAK.

Na szczęście nawet najgorsze koncerty mają swój koniec i mogliśmy przejść do meritum.

Ja ostrzegłem swoich gości, że Aula UMK nie jest najlepszą sala koncertową w mieście oraz poinformowałem, że zdajemy sobie sprawę z niedostatków akustycznych sali ponieważ głusi jeszcze tak kompletnie nie jesteśmy.

Soliści zrobili co mogli (no może Wakarecy zrobił trochę mniej). I jak na solistów przystało elegancko zagłuszali Toruńską Orkiestrę Symfoniczną. Anna Maria Staśkiewicz przeszła (dosłownie) jak burza z Koncertem Skrzypcowym d-moll Sibeliusa. (gdzie był akustyk??????????) Pawła Wakarecego nareszcie miałem okazję poznać w innym repertuarze niż chopinowski. Mam płytę z III Koncertem Fortepianowym c-moll Beethovena. Hmmmmmmm wolę utwór na płycie (a z reguły jest odwrotnie). Mniemam, że nasz laureat cały czas ćwiczy, aby poprawić wykonanie. Nad solistami i orkiestrą czuwał, chociaż niekoniecznie panował :) Przemysław Fiugajski.

Aby być do końca uczciwym, to Koncert był względnie sympatyczny (poza nadmiarem nudnej prozy). Chciałbym usłyszeć go w tym samym wykonaniu w spokojniejszej atmosferze.

Naskarżyłem się na dużą dawkę nadmuchanych słów, a teraz sam to czynię.

Lepiej posłuchać Koncertu Skrzypcowego d-moll op 47 J.Sibeliusa. Zapraszam.





Hmmmm jeszcze jedno: Czy ktoś wie i czy ktoś mi powie, jaki utwór nasi laureaci wykonali na bis????