Na początku pomyślałem sobie, że wyrzuciłem kasę w błoto. Turne po Polsce Sanktpetersburskiego Teatru Baletu Borisa Ejfmana, to podobno nietuzinkowe wydarzenie. Ja zobaczyłem go w Operze NOVA w Bydgoszczy. Balet, który miał mnie zachwycić swoją wizją spektaklu "Don Kichot, czyli fantazja szaleńca" wymieszał mi uczucia jak betoniarka.
Niby tańczą, niby tworzą klimat, niby zmagają się z grawitacją, niby niby, a mnie czegoś brak. Zacząłem sie zastanwiać, czy całego mego zmieszania nie wywołuje sama interpretacja utworu.
Don Kichota każdy zna lub przynajmniej powinien o nim słyszeć. W formę muzyczna ubrał go Ludwig Aloisus Minkus natomiast choreografię stworzył słynny Marius Petipa (twórca choreografami m.in do "Jeziora Łabędziego"). Pierwotnie utwór jest 4 aktowy. Ale jego interpretacje naprawdę są rozmaite. Co scena baletowa, to inne uchwycenie tematu. Na przykład scena wrocławska umieściła akcję w cyrku, chociaż w oryginale akcja dzieje się w Hiszpanii, gdzie Don Kichot zatopiony jest w studiowaniu książek w bibliotece. B.Ejfman postanowił zamknąć szaleństwo błędnego rycerza (w 2 aktach) w szpitalu dla obłąkanych.
I to jest OK. :)))
Romantyczny bohater, pełen ideałów, wykraczający poza normy społeczne jest zmuszony do poddania się szpitalnym regułom. Dyscypliną i musztrą próbują zdusić wyobraźnię pacjenta. Pięknie zostało to zobrazowane poprzez koło i piłkę, z którymi nasz bohater wykonuje cykl zdaje się bezsensownych i przykrych dla niego ćwiczeń. Pomimo, że Don Kichot jest nieszczęśliwy, ograniczony nakazami i zakazami stara się wyzwolić dopóki nie zgasła w nim ostatnia nonkonformistyczna iskra (często porywa za sobą pozostałych towarzyszy niedoli).
Niestety, przez dłuższy czas drażniła mnie pokraczność ruchu (wiem, że wymuszona przez konwencję) układu na scenie. (oczywiście drażniło mnie jeszcze kilka innych rzeczy, ale o tym później). Dla niewprawionego oka (czyli mojego) wyglądało to tak, jakby tancerze mieli problem z tańcem (czy oni potrafią tańczyć?:). No ileż można potykać się na scenie !!!! :)
Z perspektywy czasu (dałem sobie kilka dni na oswojenie z choreografią) stwierdzam, że propozycja petersburskiego baletu jest coraz bardziej interesująca. Właśnie ta dziwaczność ruchu nadaje smak całemu spektaklowi. Fakt.Bardziej cenię sobie bardzo klasyczne podejście do tańca, bez choreograficznych udziwnień ale wynika to chyba ze swego rodzaju przyzwyczajenia, niż wrażliwości (a raczej niewrażliwości) na sztukę. Innymi słowy chyba zostałem złapany na sidła Ejmana. Bo co za problem stworzyć spektakl, bardzo dobry technicznie, poprawny, klasyczny, o którym zapomni się zaraz po wyjściu z teatru. A sztuka (sadzę, że każda) przede wszystkim ma nas pobudzać, zmuszać do zastanowienia się, do analizy tego czego się było świadkiem. I mnie tak trzyma już od jakiegoś czasu.
Pytanie: czy komuś bym polecił ten balet? Odpowiem: tak. Ale z zastrzeżeniem, że nie ma co liczyć na natychmiastowy efekt zadowolenia. Trzeba będzie trochę do niego dorosnąć. :))) - autor tego tekstu cały czas dorasta :)
Acha miałem jeszcze wspomnieć co mi przeszkadzało - w sumie same drobiazgi i wrodzone czepialstwo z moje strony :)
- panie chichotki, które były tak rozbawione w trakcie całego spektaklu, że nie wiem czy nie pomyliły miejsca
- oklaski, którymi obdarzano zespół prawie po każdej wykonanej partii solowej czy zespołowej (jeśli mogę prosić czytających bloga, aby tego nie robili - jak ci biedni ludzie mają zatrzymać muzykę??? - to nie koncert na rynku). Savoir vivre mówi, że się tego nie robi. Za to po zakończeniu przedstawienia można klaskać dowoli, aż ręce odpadną.
- wypomnę, jeszcze brak orkiestry, ale przy przedstawieniach baletowych, jest to częsta praktyka - dlatego doceńcie te sceny, które oferują nie tylko obraz ale i dźwięk (nawet za wyższą cenę biletu) :)
Proponuję zobaczyć zapowiedź, tego przedstawienia. Jest jeszcze kilka miejsc, w których "Don Kichot" będzie wystawiany. Można się wybrać i samemu wypracować opinię. Nota bene przeczytałem kilka recenzji i w większości są one pozytywne dlatego zakładam, że nie mam racji :)))
ps. Boris Ejfman należy do grupy niepokornych twórców rosyjskiej sztuki. Przez lata uważany był za opozycjonistę i dysydenta. Bardziej doceniany za granicą niż we własnym kraju.
"Dla mnie zawsze ważne było to, co wyraża ruch - zwykły taniec bez treści jest przejawem fizycznej, nie duchowej działalności człowieka. Choreografia to odrębny gatunek sztuki, zdolny zmaterializować emocjonalne życie duszy" mówi Ejfman. I te słowa chyba najtrafniej opisują klimat spektaklu. Życzę miłego odbioru.
No proszę, szkoda, że byłeś zawiedziony... Choć może "efekt zadowolenia" będzie potęgował i gdy porozmawiamy np. za pół roku, wspomnisz "Don Kichota" z zachwytem? :-)
OdpowiedzUsuńMoje spotkanie z Ejfmanem miało miejsce kilka lat temu, gdy wybrałam się - również do bydgoskiej opery - na "Annę Kareninę". Byłam oczarowana - wręcz nie mogłabym sobie wyobrazić niczego piękniejszego. Chwilami nawet płynęły mi łzy :-) Ale w moim przypadku była to wypadkowa głodu baletowego, przywiązania do muzyki Czajkowskiego oraz - last but not least - ogromnej słabości do powieści Tołstoja. Ejfman moim zdaniem przepięknie opowiedział historię Kareniny... a dla mnie chyba jednak najbardziej liczy się opowieść - niezależnie od dziedziny sztuki :-)
I serio żal mi, że Ejfman Cię nie zachwycił - bo pamiętam, że na swój bilet przed laty wydałam tyle pieniędzy, że brak emocji byłby szalenie dotkliwym rozczarowaniem ;-)
Nie powiedziałbym, że mi się nie podobało. Mnie po prostu nie rzuciło na kolana :) Niektóre rzeczy muszę przemyśleć - lub jak już w poście wspomniałem muszę do nich dorosnąć.
OdpowiedzUsuńWidziałem już "Don Kichota" w wykonaniu Kubańskiego Baletu Narodowego. I jeżeli miałbym wybierać, to Kubańczycy wypadli moim zdaniem lepiej.
Balet Ejfmana był "inny", ale warto go zobaczyć.
Nie chcę wyjść na konserwatystę choreograficznego. Współczesna interpretacja może zaskoczyć i wycisnąć z człowieka łzy wzruszenia. Dlatego polecam wszystkim balet w choreografii Jiri Kyliana, u którego można i zapłakać, i pośmiać się :) A ten gość ma bardzo awangardowe podejście do baletu :)
Ale ciesze się, że tobie również balet jako balet przypadł do gustu :)