wtorek, 14 września 2010

"Essential Killing" w Filharmonii Pomorskiej :)

    Prosto z 67.Międzynarodowego Festiwalu Filmów w Wenecji na 48. Bydgoski Festiwal Muzyczny.

    Nie jest to zapowiedź zmiany profilu muzycznych propozycji Filharmonii Pomorskiej, ale reakcja na koncert Janusza Wojtarowicza, Pawła Baranka i Marcina Gałażyna czyli zespołu Motion Trio. Jest w tym sporo przesady, ale w końcu Panowie wystąpili obok (bardzo, bardzo obok) takich aktorów jak Emmanuelle Seigner czy Vincento Gallo, to i trochę sławy na nich spłynęło. Zwłaszcza, że film okazał się sukcesem festiwalowym (bo o kasowym, to jeszcze trudno mówić)  Jerzego Skolimowskiego. Skoro film został tak bardzo nagrodzony, to pewnie mnie się nie spodoba. Założenie z góry niesprawiedliwe, ale nie będę ukrywał, że mój wypaczony gust, często stoi w opozycji do oficjalnie przyjętych zachwytów lub gromów nad dziełem. (najwyżej wszystko odszczekam) Film, o tym bardzo obecnie modnym wątku, obejrzę w stosownym czasie chociażby ze wzgledu na wymieniony zespół.
   Ponieważ w miniony poniedziałek miałem okazję posłuchać akordeonistów (tak, tak Panowie grają na wypasionych harmoszkach) na tzw. żywca, to... muszę przyznać że wszystkie dobre recenzje na ich temat nie były przesadzone.
Koncert był poruszający. Dosłownie.
Już dawno nie widziałem tak rozbawionej filharmonicznej publiczności. Muzyka zabrała słuchaczy w podróż dookoła świata. Antypody, Bliski Wschód, Ibiza,  góry i równiny w zasięgu ucha i wyobraźni przeplecione jazzowymi aranżacjami kompozycji Chopina.
Bawiły się babcie pachnące środkami przeciwmolowymi, dzieci umęczone wykrochmalonymi kołnierzykami, kobiety w wieczorowych kreacjach z Focus Parku, panowie w garniturach od niekoniecznie najlepszych krawców i ja. Jakieś niewyszukane to towarzystwo :))))
I tylko jeden starszy Pan, siedzący obok mnie, wyraźnie był zdegustowany. Co więcej. Przespał kawałek koncertu (co było nielada wyczynem, ponieważ utwór był prawdziwie dyskotekowy). Gdy się ocknął, to najpierw zapytał mnie czy będzie przerwa (musiałem go rozczarować) i czy mógłbym mu powiedzieć ile kosztował bilet. Gdybym osobiście nie zderzył sie z tym jegomościem, to myślałbym, że ktoś konfabuluje. Widocznie Pan postanowił tego wieczoru kontestować i nie czekając na bisy wyszedł.
Motion Trio "Chopin"
Reszta publiki zgotowała zespołowi owacje na stojąco. Tylko ograniczona przestrzeń i powaga miejsca nie pozwalał na dzikie pląsy. Po koncercie, kto sprawniejszy ten co sił w nogach pobiegł zakupić płytę. Biedne dziewczyny nie wiedziały, gdzie jest początek  a gdzie koniec kolejki. Tradycyjnie pojawił się problem z wydawaniem reszty. Ktoś rzucił hasło coby założyć komitet kolejkowy. Wyposażony w doświadczenia PRL-u cichcem przedostałem się na początek kolejki (niby zapytać o cenę) i nabyłem płytę Motion Trio "Chopin". Płyta zawiera koncertowe nagranie zarejestrowane w styczniu br. podczas Festiwalu La Folle Journee w Nantes. Moim zdaniem najciekawszym i jednocześnie najbardziej wzruszającym utworem z płyty jest Preludium e-moll op.28 nr 4. Kiedyś już proponowałem posłuchać tego utworu w wykonaniu Janusza Olejniczaka. Tym razem w aranżacji na jeden akordeon klawiszowy i dwa guzikowe.



Dla miłośników klezmerskich klimatów (chociaż sam utwór pochodzi z Macedonii) proponuję Ajde Jano z płyty Pictures from the street bohaterów niniejszego postu



Jeżeli ktoś chciałby dowiedzieć się więcej o tym zespole, to może pomyszkować na stronie zespołu www.motiontrio.com

16 komentarzy:

  1. Ja z drobiazgiem - czy w tytule nie powinno być "essenTial"?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadza się :) Już poprawiam.
    Ale ten "drobiazg" mógłby rozrosnąć się do rangi międzynarodowego skandalu.
    A wtedy co??!! Skolimowski nie uścisnąłby dłoni Tarantino. Zaczęliby go wytykać palcami i po prostu śmiać się.
    Hahahaha
    Na szczęście opinia publiczna czuwa :)
    Dziękuję Ewenement, że jesteś moją opinią publiczną :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem Twoją opinią publiczną i Twoim prawem moralnym! (patrz: moralne wsparcie przy instalacji świetlnej Skyway'2011 ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy świat się wali,
    brak nerwów ze stali,
    kiedy deszcz za oknem
    i w deszczu tym moknę,
    kiedy myślą, czynem
    popadam w ruinę,
    na życia zakręcie
    tyś Ewenemencie
    (prawie idealny),
    mym wsparciem moralnym,
    a z rodziną* liczną
    opinią publiczną.

    Za to wszystko, za jeszcze
    Dziękuję Ci wierszem.

    monmar

    * autor miał na myśli koty :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Talent. Masz talent. Autorze, o utalentowany autorze! Piękne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Och...
    (oblała się pąsem i głos jej odebrało na widok tego wiersza... A każdy wie, że głos jej odbiera mało co ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam tego bloga,
    myślę: "o laboga!".
    Myślę: "świat jest piękny".
    (Myśl to rymu?.. "Wentyl").
    Ałtor zapodaje,
    ałtor mnie prowadzi,
    ałtor inspiruje,
    bawi, uczy, radzi.
    Wie kto śpiewać umi,
    komu głosu brak,
    kto pisarsko błyszczy,
    a kto... kto... kurwa mać! ;-)
    Ja warsztatu mnie mam
    i koncepcji też,
    lecz wyrazić chciałem swój szczery zachwyt, bezbrzeżne (pozbawione znaczy krawędzi dającej zahamowanie) zaczadzenie i taką pozytywkową energię. Och...
    Ze wzruszenia łykam,
    płaczę, krztuszę się,
    czekam na ciąg dalszy,
    nie zawiedziesz mnie?
    HWDP?
    Hm...

    OdpowiedzUsuń
  8. A pamiętasz anonimowy poezję Kotki z Lidzbarka?!
    A ten poetycki hicior "Kiedyś byliśmy rodziną".
    Jeżeli nie, to ja z chęcią opublikuję co ciekawsze fragmenty na You Tube. :)))))

    OdpowiedzUsuń
  9. To już 10 minut...
    Odpowiedzi brak...
    Drogi Ałutorze
    mój wiersz Ci nie w smak?!
    Wiem, żem beztalencie,
    wiem żem gnom i kiep,
    lecz w mej duszy dżemie,
    coś tam, coś ram, coś...

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest, przyszła odpowiedź,
    jużem rad i zdrów,
    bo mnie opromienia
    światła Twego słup.
    No to siup!
    Chlupnęło. Chlup!
    Znowusz brodzę w słowach,
    w wypowiedziach Twych,
    zgon mi już nie grozi
    i Ty wiecznie żyw,
    wiecznie twórz i notuj,
    wiecznie słowem płyń,
    dzwoń talentem głośno
    dzyń, dzyń, dzyń, dzyń, dzyń...
    (Mam nadzieje, że ze sylabami się zgadza...)
    Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Od dzisiaj - anonimowo - chciałbym prosić wszystkich komentujących o wypowiedzi wierszem, a przynajmniej rymowane. Oszczegam, że inne nie będą zamieszczane. A jak się nawet zamieszczą, to ich nikt nie przeczyta.

    OdpowiedzUsuń
  12. Przykład" można oczywiście napisać: "fajna notka", ale czyż nie lepiej by brzmiało
    "Notka Twa powala!
    Skończyła się skala
    mojego wzruszenia.
    W dali mała ziemia
    niknie z oczu bowiem
    odleciałem sobie.
    Tylko dzięki Tobie..."

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonim pozazdrościł ewenementowi dedykowanego* jej wiersza i desperacko próbuje zwrócić na siebie uwagę! ;-) Daremnie, daremnie... Czego dowodem mój ostentacyjnie prozatorski (nie mylić z "prozaiczny") komentarz ;-)

    *i nie chodzi tu o słowo "dedykowany" używane w tym idiotycznym znaczeniu, jakie spotyka się obecnie - np. promocja dedykowana konsumentom albo kasa dedykowana klientom detalicznym ;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Raz pewien z Torunia Anonim
    dostrzegłszy, że wiersz nie o nim
    dał upust frustracji na boku
    topiąc blog w komentarzach potoku.
    Wymyśliłby lepiej pseudonim :)

    OdpowiedzUsuń
  15. No to mamy limeryka okiem laika ;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Po pierwsze: mój pseudonim, to właśnie Anonim. Po drugie: bez mojego topienia blogu w komentarzach, to jakby to wyglądało? Po trzecie: najlepsze wiersze o sobie piszę se sam i sam se je czytam, też najlepiej o sobie. Po czwarte: nie dziwi mnie ten atak medialny, ta nagonka rozpętana w dniu, w którym usunięto krzyż... Po piąte: nie zamierzam brać w tym udziału.

    OdpowiedzUsuń