Sobotni wieczór. Turek. Miejscowość położona koło Koła. A w Turku koncert Anny Marii Staśkiewicz i Łukasza Kuropaczewskiego. Ale zanim dotrę do samego koncert pokręcę się trochę po Kole.
K-Dron |
Czy ktoś wie, co to jest K-Dron? Jeżeli dodam, że jest to odkryta w 1985 roku bryła geometryczna, to zapewne też niewiele wyjaśnię. W ogromnym skrócie i uproszczeniu K-Dron jest kwadratem zamkniętym w sześcianie. Ale wszystkich zainteresowanych odsyłam do bibliotek matematycznych i stron internetowych. Napomknę tylko, że odkrywcą tego jedenastościanu jest Janusz Kapusta. Architekt, filozof, grafik oraz twórca scenografii do opery "Carmen" G.Bizeta w Teatrze Wielkim w Warszawie. Ponieważ J.Kapusta urodził się w powiecie kolskim, to właśnie tam społeczność postanowiła upamiętnić jego odkrycie i zbudowała pomnik bryle.
Tym których takie chocki klocki nie interesują Koło proponuje uzyskanie 100 dni odpustu poprzez ucałowanie mosiężnego krzyża umieszczonego w Kościele Podwyższenia Krzyża Świętego i odmówienie Ojcze Nasz.
Ja zdobyłem tych dni 200 ponieważ nieopodal (ok. 20m) wymienionego kościoła farnego znajduje się klasztor oo. Bernardynów z kościołem pod wezwaniem Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny. W tym to kościele również znajduje się takowy krzyż do całowania, a dzięki uprzejmości papieża Leona XIII nabywa się 100 dni odpustu. (Jeżeli ktoś sobie życzy, to mogę ze 40 dni oddać). W obu kościołach Krzyże noszą wyraźne ślady ucałowań.
Turski kościół Najświętszego Serca Jezusa również nie jest pozbawiony uroku. Znajdują się w nim bowiem polichromie Józefa Mehoffera. Jeżeli ktoś chciałby poczuć odrobinę atmosfery Młodej Polski w sakralnej konwencji, to nie trzeba wybierać się aż do Krakowa. Do Turku wystarczy.
Aqua e Vinho |
Jednym z popisowych kawałków Ł.Kuropaczewskiego jest "Asturias" Issaca Albeniza. I okazuje się, że gość potrafi zagrać nie tylko ten kawałek z pełna brawurą. Przedstawił także "Romans hiszpański" anonimowego kompozytora, który został wykorzystany we francuski filmie z 1952 roku "Zakazane zabawy". Niestety nie udało mi się znaleźć takiej aranżacji (a naprawdę bardzo się starałem) tego utworu jaką zaproponował Kuropaczewski, dlatego proponuję posłuchać wspomnianego I.Albeniza w jego wykonaniu.
Jeżeli ktoś słyszał sapanie w nagraniu utworu, to pragnę dodać, że na żywca Kuropaczewski też sapie. Słyszałem ten utwór dwa razy i za każdym razem dyszenie Kuropaczewskiego jest bardzo wyraźne. (Nota bene I.Albeniz jest autorem "Granady", której Jose Carreras nie wykonał na Motoarenie - a podobno miał :))
Ale dość już o Kuropaczewskim. Nie tylko on zachwycał dźwiękiem. A.M.Staśkiewicz z zapałem pełnym wdzięku zaprezentowała Sonatę nr 1 G-moll (BWV 1001). Fuga zahipnotyzowała kościelną gawiedź, że nikt nawet nie jęknął. U mnie Fuga w wykonaniu rosyjskiego skrzypka Marka Lubotsky'ego
Apel do wszystkich, a zwłaszcza pań. Jeżeli wybieracie się na koncert, który odbywa się w gotyckich czy neogotyckich kościelnym murach, to ubierajcie buty z miękką podeszwą. Albo jeszcze lepiej w trakcie koncertu nie ruszajcie się. Drażniącym jest wysłuchiwanie stukania fleków o posadzkę zwielokrotnionego echem. Przeszkadza to muzykom i co najważniejsze MNIE :) Dojdzie do tego, że zacznę zwracać uwagę!!!
Pomimo tych perkusyjnych "dodatków", artyści po koncercie chętnie rozdawali autografy na płytach. I moja dzięki ich uprzejmości została obautografowana :)
Pomimo tych perkusyjnych "dodatków", artyści po koncercie chętnie rozdawali autografy na płytach. I moja dzięki ich uprzejmości została obautografowana :)
Dzisiaj będzie o jęku... Cytat: "Fuga zahipnotyzowała kościelną gawiedź, że nikt nawet nie jęknął". Powszechnie wiadomo, że "gawiedź kościelna" - nie wiem czy to ksywa dla ludu bożego, czy tylko dla ministrantów, czy też może po prostu dla każdego jednego elementa zgromadzonego w murach kościoła?? - jak jej nie zahipnotyzować, to jęczy. Wiele już razy padało na księży i innych takich podejrzenie, że w trakcie mszy dzieją się za zamkniętymi drzwiami rzeczy gorszące lub też jeszcze gorsiejsze. Przechodzi sobie bowiem taki, co to nie bywa w przybytku modlitewnym i słyszy, a tam, a zeń, a stamtąd... JĘK. Jęk dochodzi. Jeden jęk, drugi, trzeci i czwarty, jęków multum w jeden jęk przez tłum już nietłumiony, przez mur nie zatrzymany jęk się wydobywa. Jęk rośnie w siłę i na myśl przychodzi myśl, pytanie się pojawia: że co się tam dzieje? Jęk się nawet nie zająknie tylko jęczy, nie daje spokoju i drąży umysł spokojnego na co dzień przechodnia. Tak, że ten i ów podejrzewać zaczyna, rejestrować zaczyna i nawet słać skargi i oskarżać zaczyna. A dlaczego ów się tak zachowywa? Bo nie wie, że naturalnym dźwiękiem emitowanym przez nie zahipnotyzowaną przy pomocy fugi "gawiedź kościelną" jest jęk właśnie. A ja już teraz wiem i spokojnie będę reagował na te dźwięki. Nawet przeproszę za anonimy do kurii... Oczywiście anonimowo i nie za wszystkie, ale za te dotyczące jęków solennie obiecuje, iż tak.
OdpowiedzUsuńAby wydobył się jęk, to powietrze musi się przedrzeć przez struny głosowe. Jak się nie przedostaną, to jęku nie ma. I ja słyszałem, że nic nie słyszałem. Nikt nie zająknął się nawet na temat jęku. A przecież wiadomo, że w kościele strasznie się niesie. Gdyby ktoś jęk wydał, to moje receptory słuchowe od razu by takowy dźwięk zarejestrowały. A receptory słuchowe to ja mam dorodne, że ho ho !!! :)
OdpowiedzUsuńA tutaj nic. Cisza jak makiem zasiał. A jak mak, to wiadomo, że narkotyk. A jak narkotyk, to wiadomo, że odmienne stany świadomości. A jak odmienne stany świadomości, to wiadomo, że trans. A jak trans, to hipnoza.
Gawiedź (żeńska, męska i nijaka, świecka i kościelna, obuta i bosa, z klasą i bez klasy) została zahipnotyzowana i tak cichutko siedziała, coby nikt się nie dowiedział, że jest. Jakby przeczuwała, że zdekonspirowana wywoła jęki i lamenty.
A tak właściwie, to o co chodzi? :)
CISZA. KTOŚ GRA.
A witraż w Mehofferowym kościele nad wejściem zrealizowany wedle jego kartonu z Teresą jak Joan Collins widziałeś czy za ciemno było? ;) Zjawiskowy ;) a krzyży żadnych nie całowałem to ze stówkę mógłbyś odpalić :P Mam nadzieję, że nie uzyskuje się "odpalonej stówki" przez pocałowanie całującego krzyże? :P
OdpowiedzUsuńA wiesz Szlomo, że nawet pomyślałem o Tobie spoglądając na ten witraż.
OdpowiedzUsuńNawet się zastawiałem, czy wiesz o tym kolorowym dziele w Turku i czy w swoich peregrynacjach tropem św. Teresy dotarłeś do tej miejscowości.
I nie wiedziałem, że witraże są dziełem Mehoffera. Ale już zmierzchało, orkiestra w blokach szykowała się do koncertu, to i na dogłębne przypatrywanie się szkiełkom nie było czasu. A po koncercie zmrok ukrył dzieło przed mym wrażliwym okiem.
Po starej znajomości oddam te 100 dni odpustu za dwa przychylne komentarze na mym blogu :), bez konieczności składania pocałunków na mym boskim ciele.
Hmmm. Czy ja przypadkiem nie "kupczę odpustem"????
Jestem złym człowiekiem! Moje "wilcze oczy" i równie dziki umysł przeczytały "dupczę" :P Marcinie Lutrze na pomoc!!! :)
OdpowiedzUsuńSzlomo ;) Nie pozwoliłbym sobie na użycie słowa "dupczenie". Klasyka zobowiązuje do większej ogłady. Zapewne posłużyłbym się słowem "stosunek" albo jeszcze lepiej "współżycie". (trochę wypaczyłby się sens, ale za to jakim savoir vivre'm by zaleciało)
OdpowiedzUsuńChociaż bardzo podoba mi się sposób myślenia :)