niedziela, 8 sierpnia 2010

Nieporozumienie z 3 D

Piotr Wierzbicki napisał kiedyś „Nie grywano Bacha po jego śmierci, bo to były po prostu czasy, w której słuchało się tylko muzyki współczesnej, w których uchodziło tylko za naturalne i oczywiste, że nie po to powstaje muzyka nowa, aby słuchać starej, w których nawet nikomu do głowy nie przychodziło, aby wracać do tego co już było”. Gdyby zawsze hołdowano tej zasadzie nie poznalibyśmy Bacha, Mozarta, Vivaldiego.. Gdybyśmy hołdowali tylko klasykom, nie poznalibyśmy rocka, jazzu, reggae... ani hip-hopu, crampingu, electrodance. Dlatego czasami warto popatrzeć na to co potrafią współcześni. 
Z tym, że hmmm...

"Step Up 3 D". Tradycyjnie fabuła płaska jak stół. On młody człowiek, który wiedzie życie Piotrusia Pana, gdzieś w nowojorskim  budynku odziedziczonym po rodzicach. Ona jest siostrą  najgorszego wroga, która zostaje wysłana  przez brata z misją destabilizacyjną do „Krypty Piratów”. Niestety zakochuje się w ich w kapitanie.
Tyle jeżeli chodzi o fabułę. Całe zdarzenie opowiedziane jest z perspektywy młodego człowieka, który rozdarty pomiędzy tańcem a studiami inżynierskim zmaga się jeszcze z kłopotami sercowymi dorastającego nastolatka. Jeżeli ktoś chciałby doszukać się głębi postaci, poznać ich psychikę, skomplikowane relacje itd. to sumiennie ostrzegam, że w tym filmie się tego nie uświadczy. Ponieważ całe  sedno ukryte jest w brawurowych układach choreograficznych młodych tancerzy.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie 3D. Mogę powiedzieć, że to co miało stanowić doskonała zabawę dla oka dzięki niesamowitej cyrkowej sprawności fizycznej młodych ludzi, stało się stroboskopowym obrazem tańczących postaci.
Być może dla stałych bywalców filmów zrealizowanych w formacie 3D, drgające postaci są do przyjęcia. Jednak dla tych, którzy pojawiają się na tego typu filmach od czasu do czasu, ta dysfunkcja obrazu staje się nie do zniesienia. Tam gdzie, króluje dynamika, energia, siła, w filmie jest to zmienione na skokowe zatrzymanie ruchu w kadrze. Oczywiście znajdują się w filmie elementy szczególnie  przygotowane z myślą o trójwymiarowym obrazie. Szkoda tylko, że są one bez sensu. Może fruwające kropelki czegoś tam byłyby doskonałym ujęciem w filmie fantazy, ale tutaj pasują jak pięść do oka.
Przyznam się, że podglądałem trochę film spoza okularów. Rozmazany obraz nie za bardzo pozwala na długie przyglądanie się poszczególnym scenom, ale zauważyłem, że w tym przypadku drganie kadru przy saltach, piruetach, wykopach itd. nie występuje.
Dlatego drodzy moi. Jeżeli ktoś chce podziwiać bogatą barokową choreografie poszczególnych tańców współczesnych, to proponuję zobaczyć je w klasycznej formie obrazu. Nie bawić się w odciski na nosie od trójwymiarowych okularów, gdyż ze dwa (dosłownie) momenty warte są zobaczenia w 3D. Do pozostałych ujęć 2D wystarczy. 
Klasyki w tym wszystkim  nie ma, ale już taki ze mnie klasyk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz