niedziela, 1 sierpnia 2010

Kto ukradł zakończenie?


Było tak.
Do Torunia przybył wielki tenor Jose Carreras. W tym wypadku słowo "wielki" nie jest przesadą. To co pokazał artysta, naprawdę zasługuje na najwyższy podziw.
Chłop ma płuca jak miechy i na dodatek w jego wieku wśpiewuje takie tony, że wszyscy młodzi tenorzy mogliby zazdrościć. Taki głos mury kruszy.
Mogę powiedzieć, że koncert Carrerasa na Motoarenie nie był ściemą.
Nawet towarzysząca artyście Justyna Steczkowska niczego nie zepsuła. Może dlatego, że miała jeden mały kawałek do zaśpiewana w duecie.
Zaśpiewała, ukłoniła się kilka razy i poszła sobie.
Jednak ucztą dla ucha były duety Carrerasa z Nataliy'ą Kovalov'ą. Sopranistka nawet występując solo potrafiła przykuć uwagę słuchacza do prezentowanej arii.

Poza tym obiekt Motoareny, świetnie się spisał.
Nagłośnienie BAJKA!!! Słychać było każdy dźwięk instrumentu (i ten malutki trójkącik też). Gdyby tak było na wszystkich salach, w których odbywają się koncert muzyki klasycznej. :) Często jest tak, że słyszy się raczej zmiksowaną zupę muzyczną.
A tutaj koncert na otwartej przestrzeni, pod dachem bezchmurnego, rozgwieżdżonego nieba. Pełen romantyzm na 10 tysięcy słuchacz.
Rozdane peleryny przeciwdeszczowe się nie przydały. Można było się skupić tylko na muzyce płynącej ze sceny.

J.Carreras wykonał Etiudę E-dur Fryderyka Chopina zwaną "Tristesse" (po polsku "Żal"). Coś naprawdę niezwykłego. Na fortepianie śpiewakowi akompaniował Piotr Szychowski. A nad całością brzmienia orkiestry czuwał David Gimenez (z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że to najbardziej zapracowana osoba podczas przedstawienia. Namachał się ten chłop batutą, przez te dwie i pół godziny, jak nikt inny). 
Utwór znalazłem, tylko w wykonaniu Tino Rossiego z 1939 roku. Jak znajdę w interpretacji Carrerasa, to podmienię.



Nie ma co koncert był udany... Hmmmm...
No własnie i tutaj docieramy do tematu posta.
Każdy ze słuchaczy na swoim krzesełku znalazł oprócz wspomnianej wyżej peleryny, również zimny ogień. Zapowiadający poprosili obecnych na Motoarenie, aby zostały one zapalone w trakcie trwania piosenki "Amigos para Siempre" (pierwotnie utwór wykonany z Sarah Brightmann w trakcie Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie). Komunikat powtórzony był kilkakrotnie, dlatego karna publiczność nawet nie myślała o tym, by bawić się zapałkami wcześniej. Zapowiedziano także  inny sztandarowy utwór tenora "Granada".
Wszyscy rozklaskani czekają na wymienione utwory. Czuć że finał jest blisko, gdyż duet tenora z ukraińską sopranistką "Brindisi" z Trawiaty G.Verdiego właśnie się wybrzmiał (super duet).
A tu jak nie STRZELĄ sztuczne ognie. 
Barwne światła rozświetliły noc nad koroną Motoareny. Trwało to kilka minut i po wszystkim... (ale tak wszystkim, wszystkim). 
Ludzie czekają. Co począć z tym ogniem, który trzymają w dłoni?
A tu KONIEC.
Słuchacze zdezorientowani, co więcej Toruńska Orkiestra Symfoniczna również. Nie wiadomo zostać czy wychodzić. Totalna konsternacja.
Kobieta obok mnie, trzyma ten zimny ogień i pyta czy może go zapalić, czy raczej zabrać ze sobą.
Ale światła na Stadionie zostały włączone i to był jednoznaczny znak, że czas opuścić ten przybytek.
Powiem, że końcówka koncertu, totalna klęska. Nikt nawet nie pofatygował się, aby powiedzieć, że dziękują za przybycie słuchaczom (patrząc na rejestracje zaparkowanych samochodów) z całej Polski.
Dosłownie jakby ktoś koncert szpadlem uciął.
Cóż... Taki mamy "Wszechświat Kultury" na jaki stać Toruń. 
Końca nie widać, końca nie widać, nie widać. - można by zażartować.
EUROPEJSKA STOLICA KULTURY 2016. Mój Boże!!! Długa droga przed nami.
Zabrałem ten zimny ogień i odpalę go sobie w domu od świeczki słuchając utworu którego się nie doczekałem na koncercie.


Dla Państwa i dla mnie
"Amigos para siempre" - Jose Carreras i Sara Brightmann



ps. Kupiłem kilka carrerasowatych gadżetów (o dziwo nigdzie nie mogłem znaleźć płyt, kolejna rzecz, która mnie zaskoczyła). Musiałem zadowolić się koszulką, smyczą i quasi programem (Brakowało w nim wykonywanych utworów. Ale papier pierwsza klasa - do wglądu dla zainteresowanych).

2 komentarze:

  1. Tu organizatorzy się tłumaczą - podobno to Carreras spłatał im figla:
    http://torun.gazeta.pl/torun/1,35576,8232782,Medialny_sukces_koncertu_Jos%e9_Carrerasa.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak. Słyszałem o tym nieporozumieniu.
    No jakby nie było "absmak" pozostał, a miała być miła uczta do końca. :)

    OdpowiedzUsuń