środa, 14 lipca 2010

Na muzycznym kobiercu

      Generalnie hołdowałem zasadzie, że najpierw coś zobaczyłem, usłyszałem lub przeczytałem,a  dopiero później zabrałem się za komentowanie.
      Nadszedł czas, aby zrobić wyłom w pryncypiach  i pogdybać, o tym co się wydarzy.
      Otóż Ewa i Robert postanowili zmienić stan cywilny z konkubinatu na bardziej odpowiadający moralności Polaka Katolika. Już bigotki i świętoszki się radują, a tańcem swym chwalą Pana, bo wiadomo teraz już wszystko będzie bez grzechu. Chociaż wiemy, że jest to tylko połowiczny sukces.
Ale wróćmy do pary młodej.
     Ewa i Robert powiedzą sobie TAK w ten weekend (świadomie opuszczam słowo "sakramentalne"). Rejestracja potrwa nie dłużej niż 15 minut, ale to nie podwód, aby rezygnować z odpowiedniej oprawy muzycznej. Dlatego proponuje kilka utworów do wyboru. Od tych "najmniej" znanych tzn. bardzo rzadko goszczących w pałacach ślubów, do bardziej popularnych ślubnych hiciorów. Uroczystość jest krótka ale dla Młodych niezwykła. W związku z tym należy wlać w nich odrobinę ducha bojowego z domieszką majestatu.

A gdyby tak rozpocząć od...
"Uroczystego Marsza Koronacyjnego" D-dur P.Czajkowskiego. Czajkowski skomponował go dla cara Aleksandra III.



Hmmm. Chyba z poważne?!.Poszukam czegoś innego.
Czajkowskiemu w małżeństwie też nie wyszło i nawet próbował z tego powodu popełnić samobójstwo poprzez zanurzenie się w zimnych wodach Nevy (liczył na zapalenie płuc - a tu nic). Robert z pewnością miałby u kompozytora szanse. Ewa sorry ale w tym biegu odpadasz :)

To może inny marsz byłby lepszy. Jeremiah Clarke "Marsz Księcia Danii". Na trąbce sam Wynton Marsalis.



Hmmm. Też za poważnie. Ale za to jak piękna historia. J.Clarke trawiony beznadziejna miłością do arystokratki popełnia samobójstwo. Gdyby nie żył w epoce późnego baroku angielskiego, to pomyślałbym, że należy do grona romantyków.
Pozostańmy w baroku i posłuchajmy Henry Prucell'a "Trumpet Tune and Air".



Ten miał więcej "szczęścia" niż Czajkowskiego, gdyż przeziębiwszy się w  wieku 36 lat zmarł (chociaż nie chciał).
No dobrze. To pobarokujemy jeszcze trochę.

Czym byłby ślub bez Jana Sebastiana Bacha. Mam pięć/sześć propozycji.
Cantata BWV 147 Herz und Mund und Tut und Leben. Jesu bleibet meine Freude



Cantata BWV 208 Sheep My Safely Graze



Suite 3 in D. Air



A teraz!!!!! dwie propozycje tego samego. Młodzi wybierają :)
a) Preludium nr 1 Book 1



b) Sarah Brightman Ave Maria. (utwór przekomponowany przez Charles'a Gounoda).



Aby nie wypaść z tego natchnionego kręgu muzycznego. Tym razem Schubert, co swoją Ave Maryśkę skomponował dla dziewczyny, która poślubiła innego. Jak pech to pech. Ale czy on nie był przypadkiem trochę taki bardziej Czajkowski :)



Po takiej dawce emocji muzycznych, gdzie Młoda Para już woli umrzeć niż słuchać,na dobicie proponuję Hity nad hity.
Ryszard Wagner "Treulich gefuhrt"(Bridal Chorus) z opery "Lohengrin". Opera romantyczna w 3 aktach. Jest w niej wszystko. Miłość, zwątpienie, śmierć. Rycerz w srebrnej zbroi, łabędzie, gołąbki i białogłowy (przegląd gadżetów weselnych). Klasycznie, nie ma co..... :) Trochę smutna końcówka.



Feliks Mendelssohn Bartholdy "Sen Nocy Letniej" American Ballet Theatre- popatrzmy.



Przy całej banalności jaką jest ślub trudno oprzeć się jego urokowi. Może Robert z Ewą skorzystają z choreografii baletowej :)?

Ech jak tu nie kochać ślubu :)
Gorzko, gorzko, gorzko.......!!!!!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz