wtorek, 22 czerwca 2010

Bandeon, gitara i tango

Dawno nie pisałem. W związku z tym będzie długo ale mam nadzieję, że nie nudnie.
Zacząć muszę od tego, ze wybrałem się na koncert Gotan Project do Hali Arena w Poznaniu.

Po niewielkich perypetiach dotarłem ze znajomymi (i jednocześnie miłośnikami tanga argentyńskiego) na miejsce pół godziny przed rozpoczęciem koncertu.
Już na pierwszy rzut oka było widać, że w kontekście electrotango (z akcentem na tango), "ogrom" hali może hamować co bardziej nadaktywnych tangero. Być może dlatego pierwsze 30 minut, to raczej wysłuchiwanie kawałków, niż ich wspólne przeżywanie. Mnie dodatkowo drażniły dwie rzeczy: a) brak telebimów (odległość do sceny była dosyć spora i organizatorzy mogliby się postarać o przybliżenie artystów publiczności z dalszych sektorów, b) źle ustawione nagłośnienie, które odbijało dźwięk od ścian echem ,a nie powinno (to słyszałem tylko ja - być może mam problemy ze słuchem). Gdy społeczność przywykła, to nawet koncert wart był  pieniędzy. A szaleństwo pod sceną w trakcie bisów dawało poczucie satysfakcji.
Dla tych, którzy nie pasjonują się czymś takim jak tango powiem, że Gotan Project tworzą Szwajcar, Francuz i jeden  Argentyńczyk z krwi i kości. Zespół przyjechał w ramach trasy promującej ich czwartą płytę "Tango 3.0".
Osobiście muszę przyznać, że chłopaki potrafią poruszyć dusze i ciało. Aby nie być gołosłownym proponuje wysłuchać i zobaczyć



Ktoś może zapytać: a gdzie w tym wszystkim klasyka?
Hmmm.
Zaraz do niej nawiąże ale najpierw parę słów o innym koncercie. Tym razem w Filharmonii Pomorskiej.
Koncert "Astor Piazzolla - Argentyński król tanga".
Jednym słowem SUPER. Nie sądziłem, że będzie tak dobry. Każdy kto nie był niech żałuje.
Capella Bydgostiensis pod batutą Krzysztofa Mesingera i przy współudziale bandeonisty Marcelo Nisinman'a (szkolił się u samego Piazzolli) przez 3 godziny zachwycała kunsztem, brawurą a gdzie trzeba subtelnością. Nawet ci, którzy Piazzollę postrzegają tylko przez pryzmat jednego szlagieru "Libertango", mieli okazję przekonać się jakim uniwersalnym kompozytorem był Astor. Niedoceniany za życia, po śmierci okryty prawdziwą chwałą.
Sam Pizzolla mówił. "Mam nadzieję, że ludzie będą słuchali moje utwory w 2020 roku, a może i w 3020".
Niewiele się pomylił. Zmarł w wieku 101 lat w 1992 roku. A jego twórczość nadal jest popularna. O utworach wykorzystanych w filmach, przedstawieniach teatralnych, czy coverach można by napisać książkę. Sam byłem świadkiem jak w trakcie XIX-stych Konfrontacji Amatorskiej Twórczości Artystycznej Regionu KATAR 2010 zespół taneczny FLAGRO tańczył właśnie do Libertanga.
Być może jest to dzieło, które przerosło mistrza, ale skoro trafia do słuchaczy zwłaszcza młodych, to czemu nie.
Trudno się dziwić.
Grace Jones "Libertango"




Muszę jeszcze opowiedzieć o dyrygencie Krzysztofie Mesingerze, który w rzeczywistości wystąpił w podwójnej roli. Dyrygenta i gitarzysty klasycznego. 

W wieku 26 lat posiada trzy płyty na koncie, doktorat za pasem i niezliczone nagrody na konkursach i przeglądach. Zasłużenie zasługuje na miano wirtuoza gitary. Nawet nie wiedziałem, że z gitary można wydobyć takie dźwięki. Poza tym  inteligent z gitarą i co ważne z poczuciem humoru. Nie zraziła go nawet dzwoniąca komórka w trakcie koncertu. Więcej o artyście na stornie www.meisinger.pl


Na koniec dodam jeszcze tylko, że Piazzolla wpłynął na wielu współczesnych twórców klasycznych, jazzowych, popowych, w tym na 18-letniego Philippe Cohena Solal tzn. członka zespołu Gotan Procject.
Proponuję posłuchać jak sam Piazzolla gra na bandeonie
Utwór napisany po śmierci ojca kompozytora.
A.Piazzolla "Adios nonino"



A dla miłośników bardzo klasycznych brzmień utwór na flet i gitarę o mało klasycznym tytule "Bordel 1900"



Ingmar Toepper -flet
Hugo German Gaido - gitara

I co wy na to?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz