Ponieważ są Święta i wszyscy tłuką bożonarodzeniowe kawałki, to i u mnie pojawi się świąteczny akcent. Nie oznacza to, że jednocześnie pojawi się świąteczna atmosfera. Tą kreują wszelkiego rodzaju galerie handlowe.
Ale tym razem notka będzie krótka.
Przeglądając (bo czytanie przychodzi mi z trudem) biografię Jana Sebastiana Bacha napisaną przez Alberta Schweitzera natrafiłem na informację, że Oratorium Bożonarodzeniowe (BWV 248) jest zlepkiem iluś tam uprzednio przygotowanych kantat, które dostosowano do wymienionego Oratorium. Co więcej. Do Oratorium posłużył materiał z kantaty Herkules na rozdrożu. (BWV 213). To się nawet chyba nazywa parodią :)
Ściąganie od samego siebie było w czasach J.S.Bacha tak popularne, że nawet libretta niewiele się od siebie różniły. W ten oto sposób mały Herkules został przerobiony na małego Jezusa. Profanum zostało sprowadzone do sacrum.
A gdyby tak pójść w drugą stronę. Tradycyjne łamanie się opłatkiem (u mnie w domu kultywowane do granic przyzwoitości) przerobić, na podzielenie się np. Princessą lub innym waflem? Zamiast życzeń możnaby wymienić opinie o smaku ciastka. Część uczestników Wigilii (trochę bardziej wypasionej kolacji) miałoby jeden stres mniej.
Brzmi wywrotowo, ale ja byłbym zachwycony.
A może ktoś z was ma propozycję innych zmian?
A teraz fragment Oratorium. Tylko fragment ponieważ całość trwa prawie 3 godziny. Hmmm .... nawet Jezus się tak długo nie rodził :)
Bernarda Fink "Schlafe, mein Liebster," Oratorium Bożonarodzeniowe (BWV 248).
No i jeszcze Wesołych Świąt :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz