niedziela, 27 lutego 2011

Wiatr w kanonie

Szukając informacji o Janie Sebastianie Bachu, a raczej różnych interpretacji muzycznych jego suity wiolonczelowej G-dur zderzyłem się wirtualnie z Johannem Pachelbelem.

W sumie, to żadna rewelacja, bo zarówno jeden jak i drugi tworzyli w tej samej epoce muzycznej. Poza tym, wpływ J.Pachelbela na J.S.Bacha był niewielki. Mały, bo 9 letni, Bach spotkał tego wczesnobarokowego kompozytora i pedagoga na imprezie u swojego starszego brata Johanna Christopha Bacha. I na tym najprawdopodobniej kontakt z J.Pachelbelem się zakończył (przynajmniej bezpośrednio, bo młodzik wykradał zeszyty z jego kompozycjami).

O pozostałych powiązaniach kompozytora z rodziną Bachów nie będę mówił, bo jest mi trudno połapać się kto jest kim w obfitującej w muzyków familii.

Ale gdy już tak szukałem i szukałem, to zacząłem sobie uświadamiać jak wielką siłę rażenia ma chyba najsłynniejszy utwór J.Pachelbela z 1680 roku „Canon D-dur”. Pomimo, że mistrz poczynił jeszcze wiele innych kompozycji, to żadna z nich nie zdobyła takiej popularności. (Bardziej znany jest chyba tylko kanon „Panie Janie” - ale to nie jego).

Utwór pierwotnie skomponowany na troje skrzypiec (kanon, to kanon) i basso continuo (cokolwiek co grałoby linię basu – może być np. wiolonczela) znalazł uniwersalne zastosowanie w filmie, rozmaitych aranżacjach muzycznych i reklamie.

O rany w końcu dotarłem do reklamy :)

W Tajlandii parę lat temu (2008), aby olśnić swoją osobą trzeba było być małą dziewczynką, grać na skrzypcach i mieć…



piękne włosy :). Urocze, doprawdy urocze :)

Hmmm…. Tak sobie myślę, że reklama musiała firmę kosztować masę pieniędzy, bo spot trwa ponad 4 minuty. Ale co tam, aby olśnić nie żal kasy.

Z drugiej strony nie jestem do końca przekonany, czy tak znitowane, posklejane i pozszywane skrzypce mogą wydać jakikolwiek dźwięk znośny dla ucha. Ale czym jest magia reklamy, jak nie pokazaniem świata nierzeczywistego w realnej formie.

A oto jeszcze kilka innych próbek Kanonu:

Na początek - Sweetbox  "Live is cool"  (który przerobił chyba wszystkie słodkie utwory z muzyki klasycznej)

może Libera "Sanctus"

i Kazik - bardzo gościnnie i w drodze wyjątku na tym blogu :) "Maciek, ja tylko żartowałem"

Do kanonu D-dur i reklamy powrócę za jakieś dwa lata. Jak nie zapomnę i o ile jeszcze będę żył.:)

3 komentarze:

  1. Jestem taka jak Ty... I tez kocham dźwięki. Wszystkie...
    Często zadaje sobie pytanie co bym zrobiła gdyby jakiś pojeb odebrał mi kompa, tele czy mp3, z których słucham muzy? Odp brzmi: zabiła bym skórwysyna!! Nie wyobarażam sobie życia bez muzyki!! Muzyka towarzysz mi wszedzie. Gdyby ktoś odebrał mi muzykę to tak jakby zabrał mi najukochańszą osobę. Nie potrafie żyć bez muzyki! Wracając ze szkoły, w autobusie słucham muzy, sprzątając słucham muzy, odrabiając lekcje słucham muzy, w szkole, na lekcjach słucham muzy, ucząc się słucham muzy nawet pod prysznicem towarzysz mi ona;))
    Muzyka to jak mój cień, wszedzie ze mną jest;) Bez niej zawalił by mi się świat!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też lubię muzykę, jednak rezygnuję ze słuchania pod prysznicem, gdyż kanaliki uszne po zalaniu ich wodą zniekształcają odbiór dźwięków waltorni... Tak, zwłaszcza waltorni, a jako wytrawny słuchacz dźwięków waltorni nie mogę zgodzić się z zaistniałymi usterkami. Ale muzyka też jest dla mnie ważna, może nawet najważniejsza na świecie, zaraz po jedzeniu, snuciu romantycznych marzeń i oglądaniu telewizora (tylko, kiedy jest wyłączony, włączonego nie popatruję). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że tak bardzo lubicie muzykę. Że jest ona dla was sensem istnienia. Że zniewala i powala jednocześnie. Że najchętniej sami stalbyście się muzyką i ulecieli. I ja tego wam życzę.
    Arek. Szkoda, że rezygnujesz ze słuchania pod prysznicem. Może waltornia to zły pomysł - a co powiesz na gitarę elektryczną??? :)))
    A ty dziewczynko - tak słuchasz sobie tej muzyki i słuchasz - może byś coś zjadła??? Cobyś nie wyglądała jak cień.

    OdpowiedzUsuń