Zawsze zastanawiam się nad wyborami do filmów utworów zaczerpniętych z muzyki klasycznej vel poważnej. (Abstrahuję o tego, że niektóre kompozycje filmowe same zasługują na takie miano.)
W wielu przypadkach reżyserzy decydując o umieszczeniu znanego/popularnego utworu klasycznego sugerują się tylko jego rozpoznawalnością u masowego odbiorcy.
Nie zawsze jest to zgodne z fabułą filmu i często pasuje jak pięść do oka.
Oczywiście nie odbieram prawa mistrzom X muzy podpierania się muzyką dawnych mistrzów, ale gdyby robili to z większym zrozumieniem...
Ale może jakiś przykład, będzie mi łatwiej.
Lincoln Six-Echo, żyje w uporządkowanym świecie w XXI wieku. Po wielkiej katastrofie ekologicznej uratowali się tylko nieliczni. Jedyną rzeczą, która nadaje sens ich istnieniu jest marzenie o tym, że w publicznej loterii wygrają wyjazd na WYSPĘ - ostatni nieskażony skrawek Ziemi.
Tyle tytułem wstępu. Być może ktoś zechce zobaczyć zobaczyć (już stary, bo z 2005 roku) film "Wyspa" Michaela Baya.
W wielu przypadkach reżyserzy decydując o umieszczeniu znanego/popularnego utworu klasycznego sugerują się tylko jego rozpoznawalnością u masowego odbiorcy.
Nie zawsze jest to zgodne z fabułą filmu i często pasuje jak pięść do oka.
Oczywiście nie odbieram prawa mistrzom X muzy podpierania się muzyką dawnych mistrzów, ale gdyby robili to z większym zrozumieniem...
Ale może jakiś przykład, będzie mi łatwiej.
Lincoln Six-Echo, żyje w uporządkowanym świecie w XXI wieku. Po wielkiej katastrofie ekologicznej uratowali się tylko nieliczni. Jedyną rzeczą, która nadaje sens ich istnieniu jest marzenie o tym, że w publicznej loterii wygrają wyjazd na WYSPĘ - ostatni nieskażony skrawek Ziemi.
Tyle tytułem wstępu. Być może ktoś zechce zobaczyć zobaczyć (już stary, bo z 2005 roku) film "Wyspa" Michaela Baya.
Nie muszę dodawać, że jak to w tego rodzaju filmach bywa wszystko okazuje się ściemą. Ale film może pochwalić się brawurowymi pościgami, futurystycznymi pojazdami i mnóstwem wybuchów.
(obok E.McGregor i S.Johansson)
Ale... no właśnie jest coś takiego co mnie zastanawia. W jednej z pierwszych scen filmu kiedy główny bohater Lincoln (grany przez przystojniaka Ewana McGregora) wysiada z windy wraz ze współmieszkańcami słychać w tle arię operową "Nessun Dorma".
Dla niewtajemniczonych dodam, że jest to aria z opery "Turandot" Giacoma Pucciniego.
Po obejrzeniu całego filmu zacząłem zachodzić w głowę, dlaczego akurat ten fragment został umieszczony? W końcu film w żaden sposób nie nawiązywał do losów krwawej księżniczki Turandot z Pekinu. Poza tym skoro miłość w sterylnym świecie była zakazana, to dlaczego wyśpiewywano o jej wielkiej sile?
Nessun dorma! Nessun dorma!
Tu pure, o Principessa,
nella tua fredda stanza
guardi le stelle
che tremano d'amore e di speranza...
Ma il mio mistero è chiuso in me,
il nome mio nessun saprà!
No, no, sulla tua bocca lo dirò,
quando la luce splenderà!
Ed il mio bacio scioglierà il silenzio
che ti fa mia.
Dilegua, o notte! Tramontate, stelle!
Tramontate, stelle! All'alba vincerò!
Vincerò! Vincerò!
Tyle tekst, a brzmi tak (Dariusz Stachura - tenor):
I już na koniec dodam coś takiego. W ścieżce dźwiękowej, która została wydana po "sukcesie" filmu (kosztował 126 mln dolarów, a zarobił niecałe 36 mln - okazał się finansowa klapą) ten fragment muzyczny akurat się nie znalazł.
Najwidoczniej zadziałała zasada pijanego i lampy - można się o nią oprzeć, ale oświecić, to już nie bardzo. Szkoda, wielka szkoda :(
Jest jednak pewna przewrotność losu, fatum ciążące nad tym utworem.
Puccini nie ukończył Turandot - zmarł na raka krtani. Zrobił to po jego śmierci Franco Alfano.
O rolę księcia Calafa walczyło (prawie dosłownie) trzech tenorów Giacomo Lauri-Volpi, Giovanni Martinelli i Beniamino Gigli. Ostatecznie wygrał ten czwarty :) Hiszpan Miguel Fleta.
Co więcej Rosa Raisa (inaczej białostocczanka Róża Burchstein), która śpiewała partię Liu przypłaciła wykonanie utratą głosu.
Natomiast dla Luciania Pavarottiego "Nessun dorma"wykonana podczas otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Turynie 10 lutego 2006 było ostatnim publicznym wystąpieniem przed śmiercią.
Najwidoczniej zadziałała zasada pijanego i lampy - można się o nią oprzeć, ale oświecić, to już nie bardzo. Szkoda, wielka szkoda :(
Jest jednak pewna przewrotność losu, fatum ciążące nad tym utworem.
Puccini nie ukończył Turandot - zmarł na raka krtani. Zrobił to po jego śmierci Franco Alfano.
O rolę księcia Calafa walczyło (prawie dosłownie) trzech tenorów Giacomo Lauri-Volpi, Giovanni Martinelli i Beniamino Gigli. Ostatecznie wygrał ten czwarty :) Hiszpan Miguel Fleta.
Co więcej Rosa Raisa (inaczej białostocczanka Róża Burchstein), która śpiewała partię Liu przypłaciła wykonanie utratą głosu.
Natomiast dla Luciania Pavarottiego "Nessun dorma"wykonana podczas otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Turynie 10 lutego 2006 było ostatnim publicznym wystąpieniem przed śmiercią.
Ale opera jest poruszająca. Zachęcam do wysłuchania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz