Miało być o koncercie zespołu Pustki, ale w sumie to niewiele wiem o tym młodym zespole, a obiecanej prelekcji Pawła przed występem nie było. Poza tym Zespół spóźnił się godzinę, nagłośnienie pozostawiało wiele do życzenia, a lokal eNeRDe (miejsce koncertu) okazał się dla mnie za bardzo "klimatyczny".
Na szczęście miłe towarzystwo (niektórzy czytają ten blog, dlatego muszę się wznieść na szczyty dyplomacji) zrekompensowało niedogodności przebywania w woniotchnącym klubie i trudy związane z dosłuchaniem się tekstów piosenek. Wokalistka w piosence "Nuda" wyśpiewuje "Najgorzej jest być samemu w domu i nudzić się tak potwornie, przeczytać wszystkie książki".
Gdy się ma dwie książki, to pewnie można i się zanudzić, dlatego proponuję pani śpiewającej i innym zatopienie w lekturze czegoś porywającego, sensacyjnego i z szybką jak rollercoaster akcją. Jeżeli ktoś lubuje się w stylu Roberta Ludluma, to czytając książkę Scotta Mariani nie będzie zawiedziony. Pisałem, już o Beethovenie i Vivaldim. Tym razem pośrednim bohaterem jest W.A.Mozart. Akcja książki "Spisek Mozarta" rozpoczyna się na zamarzniętym jeziorze gdzieś w Austrii. Padają strzały i pada pierwszy trup na 15 stronie. Później jest więcej trupów, pościgów, porwań itd. Nie chcę zdradzać do końca fabuły, bo nic nie psuje humoru, tak jak informacja, o tym kto zabił. Powiem tylko, że we wszystko wmieszani są politycy, arystokracja, masoneria, piękne kobiety i tylko ten biedny muzykolog Oliver Llewllyn pracujący nad biografią genialnego kompozytora za dużo widział. Musi zginać. O.Llewllyn uciekając przed oprawcami ukrywa demaskującą informację na płycie z operą "Czarodziejski Flet" W.A.Mozarta. Książkę czyta się szybko. W sam raz na dzień opanowany przez NUDĘ.
A jeżeli komuś tego będzie za mało i zapragnie pozgłębiać informację o Mozarcie, już w kontekście mniej sensacyjnym, to proponuje posłuchać wspomnianego "Czarodziejskiego Fletu".
Opera poza nafaszerowaniem jej przez kompozytora symbolami masońskimi, posiada pełno arii i duetów, których miło się słucha. Chyba najpopularniejszym fragmentem jest aria Królowej Nocy.
Jak zachwyca, skoro nie zachwyca???
Libretto Emanuela Schikandera jak i cała historia są takie sobie. Nie doszukiwałbym się w operze logiki, bo chyba nie o to tutaj chodzi. Oskarżenia o promocję masonerii są w pełni uzasadnione. O czym nie zapomniał wypomnieć autor wymienionej książki. Los W.A.Mozarta pod panowaniem cesarza Leopolda II nie był do pozazdroszczenia. A za coś trzeba było żyć. Dlatego wespół z równie potrzebującym E.Schikanderem przygotowano coś, co spodobało się wszystkim. Premiera opery została przyjęta entuzjastycznie. Grano ją codziennie (dziś rzecz zupełnie nieprawdopodobna).
Nawet sam Antonio Salieri uznał "Czarodziejski Flet" za "dzieło godne największych monarchów".
Nad adaptacjami i wystawieniami utworu na różnych scenach operowych świata nie będę się rozwodził. Niektórzy zaliczyli przy tym utworze artystyczne wpadki np. Herbert von Karajan. A podobno i tak najsłynniejsza wizja powstała na ekranie filmowym za sprawą Ingmara Bergmana w 1975 roku. Bez komentarza - bo nie widziałem. Znalazłem tylko fragment z hiszpańskimi napisami. Dla niewtajemniczonych powiem, że Królowa Nocy daje sztylet swojej córce, aby zabiła Sarastra (nota bene ojca dziewczyny). dziewczyna ma również wykraść symbol władzy kapłańskiej "Słońce", który nosi Sarastro na piersi. Ma to swój urok. Jeżeli ktoś posiada pełną wersję to z chęcią zobaczę :)
"Czarodziejski Flet" - Birgit Nordin w roli Paminy.