Chciałbym powiedzieć, że dzięki ustawowo zagwarantowanym dniom wolnym od pracy miałem możliwość nadrobić lekturę, która zalega na półkach.
A to w rzeczywistości guzik prawda.
Muszę pogodzić się z myślą, że ja niczego już nie nadrobię. Jejku. Jakby to było dobrze, gdybym przynajmniej był na bieżąco. Ale nie da się. Po prostu się nie da.
Dlatego jeżeli powiem, że coś nadrabiam, to nic nie nadrabiam. Ani książki, ani filmu, ani muzyki - nic.
Najwidoczniej podświadomie zostawiam sobie wszystko na czasy, kiedy będę wiódł życie emeryta. I oby to była emerytura w niemieckim wydaniu.
Skoro już nawiązałem do naszych zachodnich sąsiadów, to opowiem o książce, która zaprzątała mą weekendowo-świąteczną uwagę.
Steffen Moller, znany Polakom, jako sympatyczny rozmówca z programu "Europa da się lubić", a co bardziej :) wtajemniczonym z serialu "M jak Miłość" opisał swoją fascynacje muzyka klasyczną. W książce pt. "Moja klasyczna paranoja" wplótł w swoją biografię mniej lub bardziej zabawne historie związane z kompozytorami, orkiestrami, utworami i wydawnictwami muzycznymi. Tym samym przyznał się wszem i wobec, że jest klasykoholikiem, człowiekiem uzależnionym od suit, symfonii, etiud i koncertów, pomimo, że nie posiada wykształcenia muzycznego. Ten muzyczny "coming out" jak twierdzi sam autor miał być przede wszystkim opowieścią o muzyce "w inny sposób". S.Mollerowi zależało na tym, "by udowodnić, że Mendelssohn, Bruckner, Debussy i spółka wcale nie należą do muzeum, ale że ich muzyka działa jak dożylny narkotyk".
Poza tym z książki możemy dowiedzieć się kilka (czasami gorzkich) prawd o sobie samych. Na szczęście są one przekazane w bardzo sympatyczny i dowcipny sposób. Nawet ci, którzy muzyka klasyczną gardzą mogą spokojnie sięgnąć po lekturę. Nie ugryzie, a może czegoś nauczyć. Z pewnością rozbawi :)
Przy okazji ten syn pastora, absolwent filozofii i teologii protestanckiej zaproponował bardzo sympatyczna zabawę w układanie list utworów muzycznych.
Mnie się, to skojarzyło z filmem "Lepiej być nie może", gdzie grany przez J.Nicholsona pisarz romansów Melvin Udall posiada zestawy piosenek i melodii na różne życiowe okazje.
U Steffena Mollera znalazły się m.in. takie zestawienia jak:
- TOP 10 dla początkujących
- TOP 10 dla stojących w korku
- TOP 10 utworów mocnych
- czy TOP 10 dla samobójców.
Jestem przekonany, że każdy z nas (może nie w formie pisanej) posiada jakiś prywatny TOP 10.
A jeżeli tak - to zabawy jest ciąg dalszy :)
"Jeżeli ktoś ma ochotę, może mi wysłać swoją osobistą listę TOP 10. Od razu zaznaczam, że mogą to być również utwory z zakresu opery oraz pop/rock - a nawet dark metalu. Mój adres mailowy: info@steffen.pl"
Co dalej z tymi listami się stanie autor już nie wyjaśnia, ale może wzbogacą kolejny program kabaretowy :) autora.
Czas na kilka utworów nr 1 z TOP list zaproponowanych przez miłego Germana
TOP dla początkujących
W.A.Mozart XXXXI symfonia "Jupiter" (Mozart Akademie Amsterdam)
TOP 10 utworów kameralnych
Zoltan Kodaly "Sonata na wiolonczelę solo" op. 8 (Reynard Rott)
TOP 10 utworów melancholijnych
Dymitr Szostakowicz XV symfonia - Allegretto (Moskiewska Orkiestra Symfoniczna Radia i Telewizji)
Książkę czyta się bardzo szybko, zapewne dlatego, że nie jest napisana przez muzykologa, który analizuje, przekłada, tłumaczy zaistniałe zdarzenia i fakty muzyczne. W prosty sposób opowiada o tym, co przydarzyło się pewnemu człowiekowi, który słuchał klasyki. Poza tym wywołuje wspomnienia, poprzez odniesienia do współczesnej historii Polski, jak i inspiruje do przypominania sobie własnych fascynacji muzycznych.
Sam zacząłem się zastanawiać. O ile sięgam pamięcią, to moją pierwszą kasetę (końcówka szkoły podstawowej i początek średniej), kupiłem za własne (otrzymane od rodziny) pieniądze na straganie, gdzieś na Nowym Rynku w Toruniu. Była na niej "Toccata i fuga d-moll" J.S.Bacha. Taśmę tak często odtwarzałem na sprzęcie (KAPRAL, który z wielką wprawą niszczył wszelkie taśmy), że uległa zagładzie. Dziwne, ponieważ siostrzane taśmy uniknęły, tego tragicznego losu. Do dzisiaj stoją na półce, pomimo, że już dawno ich nie przesłuchiwano. Niedługo nie będzie ich na czym wysłuchać.
Ot sentymentalnie są. :))))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz